Korespondencja zaoczna z Rosji

sobota, 7 marca 2020

królewski wirus

Koronawirus paraliżuje świat. Choroba atakuje kolejne państwa. Już nie tylko Chiny, Włochy i Korea Południowa, ale także Niemcy, Skandynawia i Stany Zjednoczone. Panika, liczne kwarantanny, odwołane imprezy masowe, milionowe straty przedsiębiorców. "Zieloną wyspą" na mapie zakażeń koronawirusem wydaje się Rosja. Jak to możliwe, że w tak wielkim kraju, zajmującym dwa kontynenty i graniczącym z Chinami, gdzie pojawił się wirus, wciąż obserwuje się jedynie pojedyncze przypadki zachorowań, zupełnie nieproporcjonalne do nieporównywalnie mniejszych Włoch. Czy chodzi o niewielką gęstość zaludnienia i ogromne przestrzenie pomiędzy miastami? A może jest jakiś inny powód? Postanowiłem to sprawdzić.


I zaledwie następnego dnia po powzięciu tego postanowienia okazało się, że nie jest to przypadek. Tego dnia po raz drugi w trakcie mojego pobytu w Rosji dostałem cynk od zaprzyjaźnionego dziennikarza koncernu medialnego Axel Springer Spaniel. Dostałem od niego również potas, hel oraz beryl, niemniej jednak najważniejszy był ten cynk. Dzięki niemu dowiedziałem się, że na Kremlu odbyła się dwa tygodnie temu supertajna narada w związku z epidemią koronawirusa. Nie tylko nie wpuszczono na nią dziennikarzy, ale nawet nie poinformowano ich o niej. Wspomniany reporter Axel Springer Spaniela dowiedział się o niej nieformalnymi kanałami. Od tego czasu jednak kanały te zostały zalane nieczystościami i szlamem, dlatego pozostało mi jedynie przekupić jakiegoś wysokiego urzędnika rosyjskiego Ministerstwa Zdrowia i Choroby. Okazało się to nadzwyczaj prostym zadaniem. Wystarczyły dwa litry wódki Stolicznaja, cztery litry grzanej whisky z lodem oraz długopis z naniesionym planem moskiewskiego metra w skali 1:1. W ten sposób uzyskałem kontakt do podsekretarza stanu w Ministerstwie.

Na spotkanie ze mną umówił się w motelu na obrzeżach Moskwy, wynajmującym pokoje na sekundy. Ubrany był w kombinezon ochronny oraz w maseczkę przeciwwirusową, jednak nie z obawy przed zarażeniem się, ale przed zdemaskowaniem. A potem opowiedział mi takie rewelacje, od których ścina się białko i wiesza się żółtko...

Owa supertajna narada na Kremlu, o której wspominał dziennikarz Springer Spaniela, miała charakter najwyższej wagi państwowej. Zorganizował ją osobiście Minister Do Spraw Sytuacji Nadzwyczajnych - Kirył Kryzysow, wraz z gronem najbardziej zaufanych współpracowników, znanych jako Brygada Kryzysowa. W naradzie uczestniczyło kilkudziesięciu lekarzy, naukowców i polityków, a przewodniczył sam Władimir Władimirowicz - Prezydent Federacji Rosyjskiej. On też jako pierwszy zabrał głos, stwierdzając, że w Rosji jako kraju ucieleśniającym idee przymierza robotniczo-chłopskiego wszystko, co jest związane z koroną od ponad stu lat nie ma racji bytu, i tak też powinno pozostać w przypadku koronawirusa.

Niemniej jednak dostrzeżono, że zagrożenie przekracza możliwości Ministerstwa Do Spraw Sytuacji Nadzwyczajnych. Dlatego reaktywowana została Rosyjska Ogólnokrajowa Komisja Specjalna Anihilująca Niebezpieczne Alergeny (w skrócie: ROKSANA). Na jej czele ponownie stanęła dyplomowana pielęgniarka - siostra Kara Mazow. Kirył Kryzysow zapewnił również, że sytuacja jest pod kontrolą, a Rosjanie są bezpieczni, gdyż medycyna rosyjska stoi na najwyższym światowym poziomie. I natychmiast wdrożono odpowiednie zalecenia, aby cała Rosja stała się "strefą wolną od COVID-19".

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już tydzień po tej naradzie, ROKSANA zgłosiła Prezydentowi, że jako pierwsza na świecie wyprodukowała szczepionkę przeciw koronawirusowi. Za ten medyczny sukces odpowiadają dwaj wybitni rosyjscy naukowcy: doktor Grigorij Domow z prywatnej kliniki w Plejnsborowie pod Moskwą, oraz doktor Dawid Piaskoburzow z biochemicznego laboratorium RusBAC. To nie jest zresztą pierwsze takie osiągnięcie i nie pierwsze pacaneum tego utalentowanego duetu. Domow i Piaskoburzow wynaleźli wcześniej antidota między innymi na takie choroby jak: gorączka zachodniego Jeniseju, ospa wieczna, ćwierćpasiec, wirusowe zapalenie wątroby typu G, zapalenie mózgu St.Petersburg, sołdatoza (choroba sołdatów), gorączka krwotoczna krymsko-kongijska, juma (czyt. "dżuma"), pierzaste zapalenie mózgu i cholera wie co jeszcze...

Chociaż faktycznie, szczepionka na koronawirusa była najtrudniejszym z dotychczas postawionych przed nimi zadań. Problemy pojawiły się już na etapie pozyskania wirusa do dalszych prac. Tu na szczęście nieoceniona okazała się pomoc jednej z Drużyn Bakteriobójczych (w skrócie DrużBa) - czyli ekip wolontariuszy-ochotników, które od czasu ostatniej epidemii odry przeczesują kraj w poszukiwaniu niebezpiecznych drobnoustrojów. I właśnie jedna z DrużB, pod dowództwem dzielnego myśliwego Iwana Forresta Ardanowa, w rekordowo szybkim czasie odnalazła koronawirus ukrywający się w leśnej gęstwinie pod Semipałatyńskiem. Najpierw przy użyciu specjalnej siateczki na kiju (dostarczonej Drużynom przez Rosyjskie Stowarzyszenie Lacrosse'a) zagarnięto wirus, zagrzebany w runie leśnym, wciśnięty pomiędzy drewno i łyko. Następnie, przy użyciu tablicy biało-czarnej (dostarczonej Drużynom przez ROKSANĘ) , komisyjnie stwierdzono zgodność napotkanego wirusa z wirusem wzorcowym. Wreszcie, po stwierdzeniu zgodności, wirus został ogłuszony uderzeniem w głowę specjalną pałką (dostarczoną Drużynom przez Stowarzyszenie Honorowych Kibiców Klubu Lokomotiw Moskwa) i w warunkach sterylnych, trzecią klasą Kolei Transsyberyjskiej, przetransportowany do laboratorium RusBAC.

Tam do działania przystąpili dr Domow i dr Piaskoburzow. Najpierw pozbawili wirusa zjadliwości i zdolności kombinacji, rekombinacji oraz mutacji i permutacji. Posypując wirusa kapsaicyną doprowadzili do rozpadu kapsydu wirusa. Następnie przez nos wyizolowali z niego jądro atomowe i atom jądrowy. Potem zaczęto namnażać wirusa w zarodkach jaj kaczych klasy wagowej M. W międzyczasie otwarto systemy banków komórkowych, z których pozyskano linię komórek pierwotnych z wątroby koczkodanów nadobnych. Późnej pozostało już tylko przeprowadzenie inaktywacji propionolaktonem przy użyciu ultrawirowania gradientowego w ciągłym procesie przepływowym, a następnie oczyszczanie, zatężanie i liofilizowanie, aby szczepy atenuowane nie rewertowały do eksprymowanych determinantów antygenowych. Gotowy produkt można było wtedy połączyć z pozostałymi składnikami i tu zaczęły się schody.

Receptura zakładała, że skuteczna szczepionka będzie się składać z inaktywowanego wirusa, wody królewskiej oraz alkoholu. Kluczem było odnalezienie właściwych proporcji połączenia tych trzech składników. Jako królika doświadczalnego wykorzystano mieszkańca podmoskiewskiego Domodiedowa - Iwana Muminina, człowieka który z niejednej gorzelni okowitę pił. Ów ochotnik dobrowolnie przyjmował produkty reakcji chemicznych wymieszanych w różnych proporcjach, a naukowcy obserwowali rezultaty. Niezbędne było wykonanie 38 prób zanim uzyskano idealną szczepionkę na koronawirusa. W ten sposób, oprócz koronawirusa, Iwan Muminin uodpornił się również na SARS, MERS, TORS, WARS, PERS, MORS, PIRS oraz szesnaście innych wirusów, w tym dziewięć nieznanych jeszcze nauce.

Kolejnym krokiem było podanie gotowej szczepionki mieszkańcom Rosji. Ponieważ jest ona w postaci płynnej (podobnie jak szczepionka na chorobę Meinego-Hedina) i nie wymaga wstrzykiwania do krwiobiegu, zadanie okazało się proste. Szczepionkę rozcieńczono w trzech najpopularniejszych rosyjskich wódkach i w ten sposób, w ciągu zaledwie trzech dni, zaszczepiono całą populację Rosji, włącznie z kobietami, dziećmi i zwierzętami domowymi. Niektórzy z obywateli przyjęli szczepionkę w takim stężeniu, że uodpornione na koronawirusa będą jeszcze ich praprawnuki wraz z pokrewieństwem do szesnastego stopnia.

Zanim jednak szczepionka zacznie działać, ROKSANA podjęła szereg innych działań zapobiegawczych i prewencyjnych.
- Zamknięto granice lądowe, morskie, powietrzne i podziemne z krajami ościennymi.
- Odwołano imprezy masowe, na których spodziewano się powyżej 617 285 ludzi.
- Otwarto radzieckie magazyny wojskowe z czasów "zimnej wojny" i wyciągnięto stamtąd maski przeciwgazowe typu IP-5 wraz z pochłaniaczami, które służyć będą jako substytut maseczek przeciwwirusowych, których deficyt obserwuje się ostatnio nawet w rozwiniętych krajach cywilizacji zachodniej. Od poniedziałku w takich maskach będą mieć obowiązek przychodzić do pracy wszyscy urzędnicy administracji państwowej, oraz firm prywatnych zatrudniających więcej niż trzy osoby.
- Na otwartych wodach uziemiono pancernik "Potiomkin", który miał zamiar wpłynąć do portu w St. Petersburgu, gdyż na jego pokładzie znajdował się marynarz, który miał w zębie koronę i to wzbudziło podejrzenia załogi co do jego stanu zdrowia.
- Wreszcie, opracowano szczegółową instrukcję mycia rąk, gdyż to działanie w największym stopniu zapobiega przenoszeniu się wirusa z człowieka na człowieka.

Instrukcję napisała osobiście siostra Kara Mazow, która posiada specjalizację z antyseptyki i proseptyki.
1. Przede wszystkim należy pamiętać, że ręce myjemy przez mniej więcej taki okres czasu, jaki jest wymagany do przeczytania trzech rozdziałów "Zbrodni i Kary" Dostojewskiego.
2. Przystępując do mycia rąk trzeba je przede wszystkim spłukać ciepłą wodą w ilości 6 litrów na każdy centymetr kwadratowy naskórka nabłonkowego. Rekomendowane przez ROKSANĘ mydło to mydło "Piłat", produkcji palestyńskiej, na licencji rzymskiej. Można również wykorzystać rafinowany roztwór oleju z myszy, znany pod nazwą handlową "MausOleum"
3. Następnie należy pobrać tyle mydła, aby pokryć całą powierzchnię obu dłoni, korzystając ze wzoru: 2 centymetry sześcienne na każde 1,5 centymetra kwadratowego naskórka, podzielone przez pierwiastek ze średnicy środka dłoni pomniejszonej o kąt zakrzywienia linii papilarnych wyrażony w radianach.
4. Preparat powinien znajdować się w dozowniku na mydło w płynie lub pianie z pompką, wykonane ze stali damasceńskiej o granicy plastyczności minimum 345 N/mm2 oraz współczynniku sprężystości pomiędzy 200 a 220 GPa, gdyż tradycyjne, ciągle wilgotne mydło w kostce stanowi doskonałe miejsce na rozwój wirusów.
5. Mając już rozprowadzony preparat, należy pocierać dłonie jedna o drugą, wykonując okrężne ruchy. Następnie prawą dłoń powinno się pocierać grzbietem lewej dłoni i odwrotnie. Następnie należy namydlić wierzch lewej dłoni, kciukiem oraz palcem serdecznym dłoni prawej, a później środkowy odcinek palca wskazującego dłoni prawej należy namydlić zewnętrzną stroną palca pierścionkowego dłoni lewej.
6. Kolejny punkt dotyczy kciuków, które zazwyczaj są pomijane, a wystarczy jedynie objąć dłonią kciuk przeciwnej ręki i obracać ją wokół palca, pocierając dokładnie naskórek, aż do wyraźnego wyczucia znajdujących się pod spodem kości.
7. Kolejny, siódmy etap jest dość przyjemny i stanowi końcowy, masujący punkt wcierania mydła w dłonie. Ruchem obrotowym należy bowiem pocierać do przodu i do tyłu opuszki palców osoby płci przeciwnej, myjącej ręce przy sąsiedniej umywalce. Jeśli mamy nadal trochę czasu, można zacząć pocierać mydłem do przodu i do tyłu inne części ciała wzmiankowanej osoby. 
8. Wycieramy dłonie ręcznikiem papierowym o stopniu pochłaniania wilgoci co najmniej 11,7 centymetra sześciennego pary wodnej na milimetr kwadratowy ręcznika, chyba że ręcznik jest trójwarstwowy, wtedy wystarczy 8,4 centymetra sześciennego. Rekomendowane przez ROKSANĘ są ręczniki marki "Lisica Tornado".
9. Zużyte ręczniki papierowe wyrzucamy do pojemnika w kolorze kości słoniowej, z charakterystycznym symbolem i napisem "BIOHAZARD", skąd zostaną one zabrane przez wyspecjalizowane służby i zutylizowane na poligonie atomowym pod Archangielskiem.

ROKSANA wyraża przekonanie, że ścisłe stosowanie się do podanych wytycznych, pozwoli w prosty sposób uchronić się przed zachorowaniem tak na COVID-19, jak i inne popularne o tej porze roku choroby wirusowe.

Wracając z tajnego spotkania z podsekretarzem stanu w Ministerstwie Zdrowia i Choroby, na przystanku trolejbusowym natknąłem się na znajomą postać.
- Ach, to przecież pan Pablo Koalio de Zołza - zdziwiłem się na jego widok
- Witaj, mój drogi przyjacielu! - krzyknął pisarz na mój widok, po czym kichnął siarczyście, przetarł nos dłonią, a następnie wytarł ją o poręcz pojazdu, do którego właśnie wsiedliśmy
- Czy mistrz nie obawia się koronawirusa? - zapytałem ostrożnie
- Bynajmniej, mój przyjacielu z Polski, bynajmniej! - odrzekł zdecydowanie - Widzisz, żaden bojownik światła nie może obawiać się przyziemnych ograniczeń zdrowotnych. Albowiem kto jest zarażony ten jest chory. Ale światło wewnętrzne wciąż w nim się tli, a ma ono moc potężną, moc tłamszenia wirusów, których pochodzenie jest ziemskie, a siła słaba. Jedna jest bowiem tylko moc, która dorównuje mocy światła. A jest to moc miłości. I to jest moje przesłanie na te trudne czasy dla świata: miłość, mój przyjacielu, miłość w czasach zarazy.

 07.03.2020 (14:13 czasu moskiewskiego)

2 komentarze:

  1. Do mojego "hm..." https://m.facebook.com/333122830649941/photos/a.333127443982813/554383591857196/?type=3&source=48&__tn__=EH-R

    OdpowiedzUsuń