Korespondencja zaoczna z Rosji

sobota, 7 lipca 2018

wielki bankiet

Reprezentacja Rosji wbrew przewidywaniom znakomicie radzi sobie w piłkarskich Mistrzostwach Świata i dotarła już do ćwierćfinału. Aby uczcić taką okazję, prezydent Władimir Władimirowicz zdecydował się wyprawić wielki bankiet w swojej letniej rezydencji w Soczi. Zaproszono nań najwybitniejsze osobistości i najsłynniejszych celebrytów z całego świata, a blask uroczystości miał olśnić wszystkich niczym Koh-i-noor potraktowany spawarką.

Bankiet odbył się wczoraj i wpuszczono nań jedynie dziennikarzy związanych z koncernem medialnym Axel Springer Spaniel. Na szczęście udało mi się upić jednego z nich (był to akurat również Polak - niejaki Krzysztof Niebiec, który w Telewizji Polskiej pracuje jako potrójny agent) i w ten sposób zdobyłem identyfikator, dzięki któremu mogłem dostać się na imprezę.

Już na miejscu okazało się, że rozmach bankietu jest znacznie większy niż ktokolwiek się spodziewał. Gości przyjmowano nie tylko w przestronnych salach balowych letniej rezydencji prezydenta Rosji, ale również w jej ogrodach, które zajmują obszar sześciu boisk piłkarskich. Przepych wylewał się z każdego kąta, a dekoracje ociekały złotem tak bardzo, że służby sprzątające z firmy REJS (Russian and European Janitorial Service) nie nadążały z mopami, miotłami i wiadrami. Na każdym kroku stały stoły i mini-bary pełne najwytworniejszych alkoholi oraz najwykwintniejszego jedzenia. Jak okiem sięgnąć piętrzyły się stosy wszelkiego bogactwa, między którymi przechadzały się setki mężczyzn w eleganckich frakach i kobiet w garsonkach i sukniach od najsłynniejszych projektantów mody. Z głośników sączyły się podniosłe dźwięki "Swiaszczennajej Wojny". Na srebrnych tacach wysokoprocentowe trunki podawali eunuchowie z Uzbekistanu.

Na samym początku uroczystości, głos zabrał gospodarz imprezy, trzykrotnie stukając łyżeczką w kieliszek od szampana.
- Ja Władimir - rzekł prezydent - U mnie wszystko, co najlepsze! Jak kawior, to tylko z jesiotra albinosa. Jak wołowina, to tylko kobe. Jak spirytus, to tylko rektyfikowany. Jak goście, to tylko najmożniejsi. A jak się bawić, to tylko w mateczce Rosji! U nas w Rosji na bal czy bankiet, na którym pije się dużo napojów z podwójnym gazem mówimy, troszkę z angielska: GAZ PROM. Zatem korzystajcie z baru i bufetu, i zróbcie tu dziś w nocy prawdziwy gaz prom!

Zebrani odpowiedzieli gromkimi brawami i wznieśli uroczysty toast. A ja tymczasem mogłem rozejrzeć się wśród przybyłych. Faktycznie, kogo tu nie było! Przede wszystkim zjawili się najbardziej wpływowi politycy świata. Był prezydent USA Ronald Tramp i jego do niedawna wielki oponent Kim Dzong Dos - przywódca Korei Północnej. Pojawił się były prezydent Francji - Nicolas Ser Kozi, oraz obecny prezydent Polski - Andrzej Kobza. Nie mogło zabraknąć wielkiego przyjaciela prezydenta Rosji, czyli węgierskiej głowy państwa - Wiktora Urbana. O sympatię do Władimirowicza podejrzewany jest też prezydent Turcji - Czerep Doberman, który również zagościł na bankiecie. Brytyjską rodzinę królewską reprezentowała żona młodszego z książąt - Meghan Marple, która jeszcze niedawno, zanim poślubiła następcę tronu znana była jako panna Marple. Przybyli wreszcie goście z bardziej odległych i egzotycznych państw. Premier Japonii Shibainu Otoszuya, prezydent Iranu Mohammed ibn el-Falafel, czy nawet głowa państwa San Escobar - niejaki Antonio Sombrero wraz z małżonką LaBambą Lambadą.

Oczywiście na politykach zestaw znamienitych gości się nie wyczerpywał. Stawili się wybitni sportowcy, którzy już zakończyli karierę: angielski piłkarz Frank Gepart, południowoafrykański lekkoatleta Oscar Pastorius, czy amerykański kolarz Lance Awesome. Z honorami przyjęta została znakomita rosyjska himalaistka Anna Purna. Ponieważ jednak bankiet towarzyszył piłkarskim mistrzostwom świata, w sposób szczególny wyróżniono obecnych piłkarzy. Prezydent Władimir Władimirowicz zdecydował się zaprosić na imprezę kapitanów wszystkich reprezentacji uczestniczących w "Mundialu". Byli obecni zatem:
- Joao Putinho - kapitan reprezentacji Brazylii
- Jesper Putinsen - kapitan reprezentacji Danii
- Ahmed el Putini - kapitan reprezentacji Egiptu
- Kim Put-In - kapitan reprezentacji Korei Południowej
- Gerard Putineu - kapitan reprezentacji Francji
- Mirko Putinić - kapitan reprezentacji Chorwacji
- Masahiko Putinoshi - kapitan reprezentacji Japonii
- Cristiano Putineo - kapitan reprezentacji Portugalii
- Kelechi Putimba - kapitan reprezentacji Nigerii
- Manuel Pütiner - kapitan reprezentacji Niemiec
- Darko Putinović - kapitan reprezentacji Serbii
- Andres Putiniesta - kapitan reprezentacji Hiszpanii
- Mohammed al Putinea - kapitan reprezentacji Arabii Saudyjskiej
- Sebastian von Putinthal - kapitan reprezentacji Szwajcarii
Właściwie zabrakło tylko kapitana reprezentacji Polski, któremu trener kadry Adam Rozwałka zabronił pojawić się na uroczystości.

To jednak wciąż nie koniec! Oprócz polityków i sportowców, bankiet zaszczyciła ponad setka wybitnych osobistości i celebrytów z całego świata. Licznie reprezentowani byli pisarze. Nie mogło zabraknąć rzecz jasna Pablo Koalio de Zołzy. Przybył również słynny Amerykanin Martin R.R.R. George, twórca sagi "Pleśń sodu i ognia", oraz opartego na jej podstawie serialu "Gra o trąd". Z Polski przyjechał wzięty autor kryminałów o komisarzu Froście i adwokat Zmyłce - Remigiusz Upał. Nie zabrakło Daniela Brauna, autora obrazoburczej powieści "Kot Leonarda da Vinci". W ekranizacji tej książki zagrał słynny hollywoodzki aktor Tom Thanks (laureat wielu Oscarów, Cezarów i Złotych - za przeproszeniem - Kaczek), który również pojawił się na bankiecie, ale na każde pytanie czy podać mu coś do jedzenia lub picia, odpowiadał: "No, thanks!".

Dostrzegłem również przedstawicieli innych profesji. Zjawili się znakomici włoscy projektanci mody - bracia Giorgio i Emporio Armani. Prywatnym wahadłowcem przyleciał amerykański wizjoner Ilon Mózg, wraz z żoną Iloną. Ponoć sam Władimir Władimirowicz miał do niego osobistą prośbę, aby na orbicie okołoziemskiej umieścił on ulubionego moskwicza prezydenta Rosji, wraz z czerwonoarmistą za kierownicą. Na bankiecie pojawił się też wybitny historyk - profesor Hero d'Ot, amerykański specjalista od zamków i szyfrów - Halli Burton, znakomity rosyjski lekarz - doktor Grigorij Domow, czy wreszcie brytyjski ekspert od teorii spiskowych - David Igrecke. Licznie reprezentowana była Polska. Przybył ceniony i nagradzany ostatnio reżyser Gaweł Gawlikowski, znany satyryk Artur Andrut, oraz Darek Adamski (ksywka: "Narwal"), wokalista deathmetalowego zespołu Hegemon. Widziano też inną znaną reżyserkę - Agnieszkę Niderland.

Pojawił się również najwyższy kapłan rosyjskiego oddziału kościoła Rycerzy Jodu - Lukoil Niebołazow. Przybył brytyjski aktor Craig Daniel, który promował najnowszy film o przygodach agenta 077 pt. "Śmieć nadejdzie jutro", w którym gra on główną rolę (a reżyseruje nie mniej znany Steven Bergspiel, również obecny na bankiecie). Na chwilę wpadł aktor i polityk Arnold Weissenigger, który musiał szybko opuścić imprezę, bo stwierdził, że "napracował się ostatnio jak biały Murzyn", ale na odchodne dodał: "I'll be back!".

Tymczasem goście po skosztowaniu wszystkich dostępnych dań i alkoholi, zaczęli trochę się nudzić. Ronald Tramp i Kim Dzong Dos zabawiali się strzelaniem z rewolweru w kierunku guzika atomowego. W kuluarach szalony chiński wynalazca Szi Tsu prezentował swój najnowszy wynalazek - wytrzymały i wodoodporny pokrowiec na stół do tenisa ziemnego. Pablo Koalio de Zołza podpisywał egzemplarze swojej najnowszej książki "Na progu sklepu Biedry usiadłem i płakałem". W kolejce do Pablo natknąłem się na byłego prezydenta Polski - Aleksandra Zasadniewskiego, który przyznał, że jest oczarowany zawartością bufetu. Po czym odszedł lekko zataczając się i śpiewając pod nosem: "They tried to make me go to rehab, but I said: NO, NO, NO...". Tymczasem w innej części sali David Igrecke zgromadził wokół siebie grupkę ludzi i przekonywał ich, że ludzkością rządzi rasa kosmicznych istot - Gadzilian (którym przewodzi niejaki Gadzilla) i że ponad połowa zebranych na tym bankiecie, to w istocie nie ludzie, tylko właśnie przedzierzgnięci w nich Gadzilianie.

Nagle dobiegły jakieś awanturnicze odgłosy od strony kuchni. Oto prezydent Tramp celował z rewolweru w ubranego na biało mężczyznę, którym okazał się nadworny kucharz "Mundialu" - Adalbert Amarow. Natychmiast podbiegł tam prezydent Władimir Władimirowicz.
- Szto eto za chryja? - zapytał zdenerwowany
- Watch this! - Tramp wskazał na biały proszek w worku niesionym przez Amarowa - I know this. It's anthrax*! He's a terrorist! - wymierzył oskarżycielsko w kucharza
- Noł, noł anthrax! - zawołał Władimirowicz - Anthrax je amerykanska metalowa kamanda, moja babuszka ich słucha. A to... - zanurzył nos w worku - Eto je mąka. Mąka Orkiszowa. Mojego kamarada - Borysa Orkiszowa. Charaszo!

Po tym, jak prezydent Rosji rozładował groźnie wyglądające zdarzenie, ponownie wziął mikrofon i zapowiedział, że za chwilę zostanie podany obiad, a potem nastąpi część artystyczna. Aby do tego czasu umilić czas gościom, Władimir Władimirowicz postanowił, że weźmie się za bary z niedźwiedziem. Ten ciekawie zapowiadający się pojedynek, szybko jednak stracił na atrakcyjności. Wprawdzie w barze sałatkowym jeszcze zwyciężył niedźwiedź, ale już w barze mlecznym rywalizacja się wyrównała, a w barze alkoholowym zdecydowanie mocniejszą głowę utrzymał Władimir. Wówczas zupełnie siadło napięcie, bo zdenerwowany porażką niedźwiedź cisnął w ścianę kostkarką do lodu i wywaliło bezpieczniki. Ciemności jednak dodały uroku wjeżdżającemu właśnie na salę płonącemu daniu głównemu, czyli potrawie pod nazwą Chicken Kiev, znaną na świecie jako kotlet de volaille. W Rosji jednak używa się raczej pierwszego z określeń, co można tłumaczyć nie tylko jako "kurczak po kijowsku", ale też jako "tchórzliwy Kijów". Gdyby na sali był obecny ambasador, lub ktokolwiek z establishmentu ukraińskiego, niechybnie doszłoby do skandalu dyplomatycznego. Na szczęście nie było jednak nikogo takiego, a najbliższe związki z Ukrainą zdawał się mieć były polski bramkarz Radosław, który na imprezę przybył wraz ze swoją perfekcyjną żoną - Małgorzatą Rodzynek.

A potem elektrycy naprawili już prąd i można było rozpocząć część artystyczną. Konferansjerem był lubiany rosyjski aktor Iwan McGregor. Najpierw wystąpił polski kabaret pod nazwą Antoni and the John Sons, który tworzą były polski minister obrony oraz dwaj synowie byłego polskiego ministra środowiska. Ich monologi o sztucznych mgłach, gigantycznych magnesach ściągających na ziemię lecące samoloty, czy kornikach pożerających eksplodujące parówki rozbawiły do łez wszystkich zgromadzonych.

Następnie na scenie pojawił się słynny iluzjonista David Cloverfield, który poprosił o jednego ochotnika z publiczności, a potem - na oczach tłumu - zamienił go w potwora z kosmosu (ale innego niż Gadzilla)

Potem Anatolij Kaszmirowski swoim przedstawieniem zahipnotyzował zebranych...

... aż wreszcie zabrzmiała muzyka! Znów przygasły światła, a z sufitu zjechała olbrzymia kula dyskotekowa, wykonana z materiałów ze stacji orbitalnej MIR i świecąca w barwach rosyjskiej flagi. I rozpoczęła się dyskoteka. Śpiewali wybitni artyści: najpierw idol nastolatek Bruno Wenus, potem przedstawiciel gatunku disco ruso - Brajan Adams, a następnie rosyjska królowa muzyki pop - Lady Draga. Było też bardziej refleksyjnie - czyli zespół Mikołaj Jaskinia i Złe Ziarna. I było też coś dla fanów ciężkich brzmień - zespół Sałaton, który powermetalowe dźwięki łączy z ekologicznym przesłaniem.

I tak bankiet trwał do białego rana, dłużej niż słynne petersburskie białe noce. Aż strach pomyśleć co będzie się działo, gdyby Rosja wygrała mistrzostwa świata... Być może właśnie takie wydarzenie przepowiedział przed laty słynny holenderski filozof Szopen Hauer (pradziadek aktora znanego z filmu "Łowca androidów", opowiadającego o złodziejach smartfonów), gdy proroczo pisał: "więc zróbmy prywatkę, jakiej nie przeżył nikt".

7.07.2018 (01:25 czasu moskiewskiego)

* anthrax (ang.) - wąglik 


PS. Wszystkie wydarzenia, osoby i cytaty są fikcyjne. Ich podobieństwo do wydarzeń, osób i cytatów realnych jest zamierzone, a wręcz pożądane.