Korespondencja zaoczna z Rosji

piątek, 24 listopada 2017

mistrzowski smak

Prawidłowe odżywianie, właściwa dieta i zdrowy styl życia to tematy, które należą ostatnio do najpopularniejszych na całym świecie. Czy również w Rosji, która stoi w przededniu jednego z najważniejszych wydarzeń sportowych, czyli piłkarskich Mistrzostw Świata 2018? Postanowiłem się tego dowiedzieć.

Pierwszą osobą, z którą spotkałem się, aby porozmawiać o zwyczajach żywieniowych Rosjan i ich poglądach na zdrowy styl życia, był Ewaryst Chodakowskij - popularny w Rosji wideobloger, coach żywieniowy, autor kilku książek z zakresu odżywiania, stały felietonista czasopisma "Prawdziwa prawda". Warto dodać, że człowiek ten jest również dietetykiem - wykształcenie uzyskał w Wyższej Szkole Osiągania Celu i Szczytu w Nowosybirsku, gdzie z wyróżnieniem obronił pracę dyplomową pt. "Rola cukrów redukujących w procesie redukcji tkanki tłuszczowej na udach i pośladkach studentek prawa i studentek psychologii uczelni moskiewskich - analiza porównawcza".

- Oczywiście, że w Rosji zdrowy styl życia jest bardzo popularnym tematem! - zapewnił mnie Chodakowskij - Świadczą o tym miliony odsłon mojego kanału na YouTube oraz setki tysięcy polubień mojego profilu na Insta. Co tydzień ćwiczy ze mną ponad szesnaście milionów Rosjan, a moje książki sprzedają się w rekordowych ilościach, zwłaszcza w Jakucji i na Zakaukaziu. Zdradzę też panu, że ponoć sam Władimir Władimirowicz należy do grona moich najwierniejszych fanów. Co zresztą nie dziwi, taką sylwetkę jaką prezentuje nasz Przywódca trudno wypracować bez zestawu starannie wyselekcjonowanych przeze mnie ćwiczeń i zaleceń żywieniowych.
- Rozumiem - przyznałem - Ale chciałbym mieć szerokie spektrum dowodów. Czy może pan - jako dziennikarz i znawca - wskazać jeszcze jakieś inne czynniki, oprócz pana dzieł, które świadczą o doniosłości tych tematów w Rosji?
- Cóż, z pewnością jest ich wiele. Co by tu panu... - zasępił się Chodakowskij - O, już wiem! Nie tak dawno temu jedna z popularnych sieci handlowych, "Bozhya Korowka" zorganizowała akcję promocyjną pt. "Swiezhaky". Chodziło o to, że kto kupuje w sklepach tej sieci owoce lub warzywa, otrzymuje naklejki, a te można wymieniać na pluszowe maskotki owoców i warzyw. Kampania zakończyła się gigantycznym sukcesem! Dzieci pokochały bohaterów akcji: selera Siergieja, brokuła Borysa, sałatę Swietłanę, truskawkę Tatianę, ogórka Olega, wiśnię Walentynę, a największą popularnością cieszyły się czosnek Cyryl i jarmuż Jewgienij. Oprócz wymiernych zysków dla sieci, niekwestionowaną korzyścią z tej akcji jest z pewnością upowszechnienie się prawidłowych wzorców żywieniowych u dzieci i młodzieży.

Rzecz jasna, wszyscy wiemy, że spożywanie dużych ilości warzyw i owoców jest zdrowe i korzystnie wpływa na nasz organizm. A czy u sportowców również? Do Mistrzostw Świata pozostało zaledwie kilka miesięcy, a odpowiednią dietę, aby była skuteczna, z pewnością trzeba wdrożyć z odpowiednim wyprzedzeniem. W celu sprawdzenia, jakie zdobycze współczesnej dietetyki staną w służbie rosyjskiej reprezentacji na Mistrzostwa, udałem się do Instytutu Technologii Żywności przy moskiewskim Uniwersytecie im. Łomonosowa. Tam przyjął mnie osobiście dyrektor Instytutu, doktor Dimitrij Dukanow. Po krótkiej rozmowie stwierdził on, że nie może zdradzać całego programu dietetycznego, ale specjalnie dla polskich czytelników mojego bloga uchyli rąbka tajemnicy.
- Przede wszystkim należy pamiętać, że dla każdego piłkarza reprezentacji Rosji dietę dobieramy indywidualnie - zaznaczył dr Dukanow - To długotrwały i skomplikowany proces, podczas którego bierzemy pod uwagę pojemność antyoksydacyjną, hiperalimentację kwasem eikozapentaenowym oraz mikrobiotę jelitową. Wyznaczając właściwe potrawy, posługujemy się ich ładunkiem glikemicznym, który dzielimy przez wskaźnik Queteleta, biorąc poprawkę na równoważniki Atwatera. Aby uniknąć kseroftalmii stosujemy żywienie pararentalne, z użyciem kwashiorkoru i mleka bifidusowego. Jeśli triacyloglicerole wchodzą w interakcje z bakteriami fakultatywnie heterofermentatywnymi, sprawdzamy poziom alfa-tokoferolu. Aby uniknąć stresu proteinowego, podajemy doraźnie renninę, alkalozę i gliadynę. Gdy sytuacja się unormuje, można już zastosować klasyczne, polipeptydowe aminokondensaty. Ale to chyba oczywiste, prawda?

Tak, te wyjaśnienia z pewnością budują jasny i spójny obraz tego, jak nauka może współcześnie pomagać sportowcom w osiągnięciu optymalnej formy. Chciałem się jednak dowiedzieć czegoś od samych sportowców na temat roli diety w ich codziennych przygotowaniach. Niestety, wszyscy piłkarze reprezentacji Rosji odmówili komentarza tłumacząc, że PR Officer Social Media Ninja Rosyjskiej Federacji Piłki Nożnej zabronił im udzielania wywiadów. Bardziej rozmowny był za to Wiktor Skwarec - kapitan drugoligowego zespołu Jurnyj Sołdat Domodiedowo. 
- Prawdziwy sportowiec, jak każdy prawdziwy facet nie stosuje żadnych diet! - stanowczo podkreślił Skwarec - Zwróć uwagę, że już samo słowo "dieta" zawiera w sobie cząstkę "die", czyli po angielsku "umierać"! To chyba przekonujący dowód, że każda dieta prędzej czy później skończy się źle. Tak jak nasi dziadowie powtarzali, że częste mycie skraca życie, tak my wiemy, że diety prowadzą do bardzo złych konsekwencji. Trzeba jeść co się chce, ile się chce i używać życia, ot co!
- Ale czy to się nie przełoży na spadek formy sportowej? - dopytywałem
- Absolutnie nie! - kategorycznie stwierdził piłkarz - Pamiętasz, był niedawno taki siatkarz rosyjski, Wadim, a nazwisko jakoś na "Ch". Słuchaj, człowieku, chłop pił jak smok, palił jak lokomotywa Kolei Transsyberyjskiej, a jeszcze w wieku 40 lat był najlepszym rozgrywającym na świecie!

Cóż, na takie argumenty nie znalazłem riposty i poszedłem szukać komentarzy wśród piłkarzy spoza Rosji.
- Moja dieta jest oparta na warzywach - podkreślił Portugalczyk Crystiano Donaldo - Zwłaszcza na cebuli i czosnku. Cebula dobrze robi na cebulki włosów. A czosnek... Cóż, czosnek sprawia, że mam na boisku dużo wolnej przestrzeni i rywale nie przeszkadzają mi w poruszaniu się z piłką.
- Ja preferuję batony "Lion" - przyznał kapitan reprezentacji Argentyny Leo Lassie - Mogę ich zjeść nawet siedem dziennie! Ma to źródła w pewnej historii z mojego dzieciństwa. Gdy byłem dzieckiem, dziadek puszczał mi codziennie film "Król Lew" i powtarzał po angielsku "You'll be the Lion too". To wszystko tak bardzo wbiło mi się w pamięć, że postanowiłem zmienić imię z Lionel na Leo.
- Najlepsza dieta to taka, w której nie ma glutenu, laktozy, GMO oraz syropu glukozowo-fruktozowego - powiedział z kolei pewien polski napastnik, pragnący zachować anonimowość - Wprawdzie nie znam się na tym, ale tak twierdzi moja żona, a jej ufam bezgranicznie.

Udało mi się również uzyskać wypowiedzi osób niezwiązanych bezpośrednio z piłką nożną.
- Ach, dieta Kwaśniewskiego to było coś! - rozmarzył się były prezydent Polski Aleksander Zasadniewski - Tłuste mięsko, kacze podroby, żółtka jaj. Do tego ogóreczek, jako uzupełnienie płynów. Oj, spędziłem kilka tygodni w Bawarii racząc się wyłącznie taką dietą... Cudnie było, do tego goryczka i chmiel na przepłukanie żołądka i redukcję kwasowości. Ach, piękne czasy...
- Dlaczego zatem nie został pan prezydent dłużej w tej Bawarii?
- drążyłem temat - Przecież jest pan na zasłużonej emeryturze...
- They tried to make me go to rehab...
- zasmucił się Zasadniewski - But I said: NO, NO, NO!

Znanego latynoskiego pisarza, autora bestsellerów, spotkałem w moskiewskiej kawiarni Gwiezdny Kozioł.
- Ach, cóż za przemiłe spotkanie! - uśmiechnął się Pablo Koalio de Zołza
- Dzisiaj chciałbym porozmawiać o zdrowym odżywianiu się - zacząłem
- Ależ to wspaniały temat! - wykrzyknął pisarz - Posłuchaj, zdradzę tobie tajemnicę Wszechświata: należy jeść po to, aby się odżywiać
- Cóż za głęboka myśl!
- To prawda, ale nie można też zapominać o ważniejszym rodzaju pokarmu, jakim jest strawa duchowa. Dla każdego Bojownika Światła jest to najważniejszy z pokarmów. A w najwyższym stopniu wtajemniczenia stan taki osiągnąć możesz, że ziemskie jedzenie już nie będzie ci potrzebne, gdyż samo Światło dostarczy ci wszystkiego, co niezbędne.
- Czy komuś udało się osiągnąć taki stan?
- O tak!
- uśmiechnął się Koalio de Zołza - Pierwszym, który tego dokonał, korzystając oczywiście z moich nauk, był azjatycki duchowny, sześcdziesiąty czwarty DalajAlpaka. Doznał on takiego stanu, w którym cały Wszechświat jego jestestwa skurczył się do rozmiarów jego fizyczności. Światło wypełniło jego duszę, a on przenikał światło na wskroś i w poprzek. Był Światłem, a Światło było w nim i niczego więcej nie potrzebował do podtrzymania swojej egzystencji na Świetlistej Ścieżce Światła.
- Imponujące...
- przyznałem
- Azaliż doprawdy! - zgodził się pisarz, po czym dodał - A ty, przyjacielu, jesteś z Polski, jeśli mnie pamięć nie zawodzi, prawda? Zdradzę tobie więc, że miałem też ucznia z Polski. Młodego padawana, zdolnego, ambitnego... Jacek miał na imię, artystą był, typ taki niepokorny, piosenki śpiewał piękne. I też samym światłem chciał się żywić. Wytrwał jakiś czas, ale niestety, Ciemna Moc była w nim silniejsza.... I zszedł ze Świetlistej Ścieżki Światła na autostradę golonki i mielonego - prychnął Pablo Koalio de Zołza dając mi tym samym do zrozumienia, że powinienem już iść.

Z moskiewskiej kawiarni Gwiezdny Kozioł miałem już niedaleko do restauracji, w której byłem umówiony na kolejną rozmowę. Wystarczyło przejść Prospekt Moskwicza, by znaleźć się w Studiu Kuchennym "Modesta Ewenement", gdzie czekał na mnie jego twórca - chef Adalbert Amarow, restaurator o światowej renomie, posiadacz czterech gwiazdek Michelina, sześciu opon Bridgestone'a i trzynastu gum Goodyeara.
- Witam pana w moich skromnych progach - powitał mnie Amarow
- Dziękuję! - podziękowałem
- Zapewne chciałby mnie pan zapytać o mój nowatorski projekt? - zapytał chef
- Tak, przyznam, że niezwykle on mnie interesuje - przyznałem z zainteresowaniem
- No cóż, zdradzę, że jest to mój autorski pomysł - zdradził jego autor
- Domyślam się, że chodzi o nowe oblicze rosyjskiej kuchni na piłkarskie Mistrzostwa Świata? - snułem domysły
- Tak, gratuluję panu przenikliwości - pogratulował mi Amarow - Ponieważ tak wielkie wydarzenie jak piłkarski "Mundial" ściągnie do Rosji miliony kibiców z całego świata, nasz rząd uznał, że warto pokazać im zupełnie nowe oblicze rosyjskiej sztuki kulinarnej. Nie chcemy dłużej kojarzyć się wyłącznie z wódką, barszczem, Strogonowem, blinami i pierogami. Dlatego mój zespół, na czele ze mną oraz z zaproszonymi gośćmi z różnych zakątków globu, opracował zupełnie nowe menu pod nazwą "Rosja na Talerzu 2018", a w nim szereg nowatorskich, zupełnie rewolucyjnych dań, których nikt dotąd jeszcze nie przygotowywał. Mamy nadzieję, że zaskoczymy kibiców z całego świata i zdobędziemy ich podniebienia tym nowym menu.
- Czy w takim razie mogę poznać szczegóły tego niezwykłego jadłospisu? 

- Naturalnie! - odrzekł chef Amarow - Nasze hity to przede wszystkim:
  • stek wieprzowy z mięsa mielonego
  • gołąb miejski w sosie własnym z dużą ilością szafranu i curry
  • tatar z soczewicy
  • zając wieprzowy w zalewie octowej
  • kebab z suszonej kapusty pod pierzynką żurawinową
  • bezglutenowa baranina z wegetariańską sałatą
  • ostra zupa ucha z uszkami od śledzia
  • owoce ezoteryczne
- Fantastycznie! - przyznałem - Kibice oszaleją jak tego skosztują! 
- Nie wątpię! - zgodził się Amarow - Zdradzę panu, że jedna z tych potraw została już pilotażowo sprawdzona w Polsce, w stołówkach pracowniczych, i uzyskała wysokie oceny. 
- To rzeczywiście dobre wieści. A wspominał chef o zagranicznych gościach, którzy pomagali w przygotowywaniu menu...
- O tak!
- przyznał Amarow - Odwiedziła nas nasza polska przyjaciółka Magda Gęśler, która przyrządziła kaczkę na prawdziwym zakwasie. Wpadł też z Anglii Gordon Ramspeak, którzy na margarynie Rama usmażył rambutan, a podał go wraz z rumsztykiem polanym rumem. Najdłużej zabawił u nas chef Alfredo "Al" Dente z Włoch, ambasador makaronów marki "Gorilla".
- On, jak rozumiem, przygotował makaron? - spytałem
- A właśnie nie! - ucieszył się chef Amarow - Al Dente przygotował dla nas dwie własne, autorskie potrawy, które stanowią nowatorski mariaż kuchni włoskiej i rosyjskiej. Pierwsza to kacziatore z kaczki zestrzelonej w tajdze w Obwodzie Tunguskim.
- Dlaczego właśnie tam? - zainteresowałem się
- Ponieważ kaczki tam żyjące są już uwędzone za życia - wyjaśnił chef
- Aha. A ta druga potrawa?
- Drugą potrawą Ala Dente jest fokaczia z foki złowionej w Morzu Ochockim
- Zaraz, zaraz...
- zadumałem się - Kacziatore z kaczki, fokaczia z foki...? Czy w takim razie mogę się dowiedzieć z czego ugotowaliście uchę?
- Nie mogę panu tego zdradzić, ponieważ uchatki kalifornijskie są pod ochroną - powiedział Amarow - Ale mogę pana serdecznie zaprosić na promocję nowego menu. Już za tydzień, w dniu losowania grup piłkarskich Mistrzostw Świata.

Podziękowałem za zaproszenie i skierowałem się w stronę mojego ostatniego przystanku. Miałem dzisiaj odwiedzić jeszcze 29. Moskiewski Instytut Genetyki (w skrócie MIG-29), aby zapytać o popularną ostatnio, ale też kontrowersyjną żywność genetycznie modyfikowaną. Przywitał mnie tam zastępca kierownika instytutu, profesor Wadim Chromosomow, wybitny rosyjski naukowiec, którego najbardziej znanym osiągnięciem jest tzw. Chromosomowa teoria dziedziczenia (która - w skrócie - zakłada, że ludzie znacznie częściej zapisują coś w spadku komuś, kto jest z nimi spokrewniony niż komuś, kto z nimi spokrewniony nie jest).

- Niestety, nie mam dla pana dobrych wieści - przyznał już na wstępie prof. Chromosomow - Miesiącami próbowaliśmy w naszym laboratorium uzyskać ciekawe i smaczne przykłady żywności genetycznie modyfikowanej, ale wszystkie próby zakończyły się klęską. Owszem, stworzyliśmy ciekawe połączenia, ale wszystkie okazały się niejadalne.
- Jak to? - zdziwiłem się
- Na początku skrzyżowaliśmy żabę z kaczką - wyjaśnił naukowiec - Powstało coś, co nazwaliśmy kumkwat. Nawet nienajgorsze w smaku, ale piłkarze nie chcieli tego jeść - mówili, że boją się, że jak to zjedzą, to uschną im uszy... Spróbowaliśmy więc z samym ptactwem. Skrzyżowaliśmy kurę z czajką. W ten sposób uzyskaliśmy kurzajkę, ale to już w ogóle nie nadawało się do jedzenia, a trzech naszych asystentów musieliśmy nawet wysłać do lekarza. Ostatnia próba była ze ssakami. Skrzyżowaliśmy lwa i konia...
- Powstał gryf?
- Jaki tam gryf! Powstała lewkonia. I znowu - ładnie wyglądała, ale do jedzenia się to zupełnie nie nadawało. Moja żona Ludmiła wzięła to i posadziła w ogródku...
- Czyli miesiące ciężkiej pracy na marne...?

- Niezupełnie - przyznał prof. Chromosomow - Wprawdzie oficjalnego celu nie wykonaliśmy, ale po godzinach jeden z naszych asystentów, inżynier Topolinow próbował w naszym laboratorium wyprodukować whisky z myszy, według starej polskiej receptury. Alkoholu nie udało mu się uzyskać, ale przypadkiem wyizolował z myszy olej, który nazwaliśmy z łaciny: maus oleum. A ten olej bardzo przydał się chefowi Amarowowi, który uznał go za brakujące ogniwo w jego kulinarnej koncepcji ewolucji rosyjskiej kuchni.

Cóż, po tych wszystkich kulinarnych doznaniach, poczułem się strasznie głodny. W drodze do hotelu wstąpiłem więc do - wzorowanej na globalnej sieci fast foodów - rdzennie rosyjskiej restauracji PSI, czyli Petersburskij Smażonyj Indyk. Zamówiłem tam burgera z indyka i nuggetsy z indyka z frytkami. Czuję jednak, że rosyjska kuchnia jeszcze nieraz nas zaskoczy. Smacznego!

25.11.2017 (03:17 czasu moskiewskiego)

PS. Wszystkie wydarzenia, osoby i cytaty są fikcyjne. Ich podobieństwo do wydarzeń, osób i cytatów realnych jest zamierzone, a wręcz pożądane. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz